Dzisiaj chciałbym podsumować, dwa miesiące prowadzenia bloga i podzielić się z Wami, dokąd zmierzam. Te dwa miesiące, minęły mi zarazem bardzo szybko i powoli. Dlaczego tak? Dlatego, że już druga połowa czerwca i pół roku 2020 za nami. Ale gdy pomyślę ile w tym czasie, a przede wszystkim w ostatnich dwóch miesiącach się wydarzyło, to spoglądam na to z niedowierzaniem.
Moje życie przeszło gruntowną przebudowę i nadal przechodzi. Nie jestem jeszcze tam, gdzie zmierzam i nie mam pewności, czy kiedykolwiek tam dotrę. Jednak to, co rozpocząłem 18 miesięcy temu, chce kontynuować i chcę w tym trwać.
Założenie bloga było konsekwencją tych działań i nie zamierzam tego również zaprzestać. Sprawia mi to ogromna przyjemność, daje satysfakcję i po prostu tak po ludzku mnie to cieszy. Mam poczucie, że robię coś dobrego dla siebie i dla innych.
Świadomość, że są osoby, którym odpowiada i podoba się, to co piszę, jest satysfakcjonująca. Docierają do mnie wiadomości, że moja postawa jest motywująca i zachęca do refleksji. Że jest impulsem do zmiany na lepsze. To jest właśnie dla mnie najważniejszy cel, trafiać, do tych wszystkich których coś trapi, lub nie są świadomi, że można żyć inaczej.
I nie mam tu na myśli, od razu przebudowy całego życia, tak jak było u mnie. Nie każdy jest na to gotowy lub nie potrzebuje aż takich zmian. Beznadziejność, która była u mnie, wymagała wielkiej przebudowy, aby znaleźć sens życia. Dojrzewałem do tego latami.
A jak jest u Was? Jestem pewny, że każdy ma jakiś obszar, jakąś płaszczyznę swojego życia, którą można poprawić. Którą można ulepszyć, można nad nią popracować lub rozwinąć. Warto się nad tym zastanowić i zacząć działać. Ponieważ, wszystko, co najlepsze w naszym życiu, jest poza naszą strefą komfortu.
Gdy się nie rozwijamy, gdy nie idziemy naprzód i grzęźniemy w monotonnym życiu, to tak naprawdę się cofamy. Nic nie daje takiego kopa jak kolejny zrealizowany cel. Warto zrobić coś dla siebie i być w życiu egoistą. Trzeba szanować swoje życie. Nie żyjemy dla innych, a dla siebie.
Zbliża się Dzień Ojca i będzie to temat mojego kolejnego wpisu. To w nim rozwinę temat, zdrowego egoizmu, który praktykuje. Chętnie podzielę się z Wami, moim podejściem jako rodzic, a także co ten dzień dla mnie oznacza.
Nawiązując do tematu dzisiejszego wpisu, chcę przybliżyć Wam drogę, która podążam. Moje odczucia i zmiany, jakie u mnie nadal zachodzą. A także gdzie zmierzam i czy było warto zacząć.
Kiedyś za cokolwiek się brałem, brakowało mi trzech podstawowych cech. To one były odpowiedzialne za niepowodzenia. Chodzi o konsekwencje, wytrwałość i cierpliwość. Uważam, że to właśnie ich brak, skazywał mnie, na porażkę i szukania szczęścia krótkotrwałego i szybkiego. Stąd moje perypetie z nałogami.
W rezultacie powodowało to, że grzązłem na lata w beznadziejności i monotonii. Moje poczucie wartości spadało, a ja nie potrafiłem się temu przeciwstawić. Żyłem tak jak wielu z Was, bez świadomości, że można inaczej. Uważałem, że wypicie kilku piw dla humoru i obstawienie meczu, uatrakcyjni mój pobyt na stadionie, albo spotkanie towarzyskie.
Jak bardzo się myliłem, dostrzegam dopiero teraz, gdy to zmieniłem. Niegdyś upierałem się, że to w niczym mi nie przeszkadza, że ja to lubię i jest mi dobrze. Wszystko musiałem kolorować, wszystko musiałem doprawiać, nie akceptowałem świata takim, jakim był. Nie dostrzegałem otaczającego mnie piękna, szczęścia i radości, która była tak blisko.
Bezsprzecznie byłem zależny od wielu czynników, które sterowały moim życiem. Całkiem inny był mecz, który odbywał się w piątek lub sobotę, od tego środowego i niedzielnego. A to przecież taka sama impreza. Całkiem inny był humor, po weekendzie na plus, a całkiem inny, gdy kupony okazywały się przegrane, lub o włos chybione.
Zostawiłem to za sobą, to już przeszłość.
W moim nowym życiu to ja decyduje o swoim samopoczuciu, a nie czynnik zewnętrzny. Aby mieć humor i potrafić się bawić nie potrzebuje alkoholu. A emocje związane z kibicowaniem, są już mi niepotrzebne. Nie chcę, aby dyspozycja i chęć gry chłopaków, którzy spełniają swoje marzenia, miała wpływ na moje samopoczucie. Piłka nożna dla mnie ma zbyt duży ciężar emocjonalny, dlatego z niej zrezygnowałem.
Nie tęsknie, za starym życiem ani trochę.
Droga, którą podążam, nie jest łatwa. Każdego dnia, przypominam sobie, dlaczego nią kroczę i jakie to dla mnie ważne. Nie mogę zapominać, kim byłem, kim jestem i kim chce być. Pomagają mi w tym trzy cechy, o których wspomniałem.
Jestem:
Konsekwentny w tym, co założyłem.
Wytrwały, gdy dopada mnie zwątpienie.
Cierpliwy, gdy nie osiągam natychmiast założonych celów.
Wszystkie te trzy cechy wymagają pracy. To nie jest tak, że ja je zdobyłem i są, byłoby to za proste. One wymagają pracy nad sobą i wierze, że kiedyś będą stanowić o mojej sile, a tymczasem pracuje nad nimi z całych sił.
W pracy nad nimi pomaga mi droga, którą sobie wytyczyłem i blog, który prowadzę.
Droga jest kręta i sam nie wiem, co czeka za zakrętem. Dbam aby w nie wchodzić, z odpowiednią widocznością, szybkością, dysponując sprawnymi hamulcami i oponami. To daje mi kontrolę i pewność, że zaraz po wyjściu na prostą, mogę z całych sił, wcisnąć pedał gazu.
Chciałbym aby to, co piszę, było dla Was inspirujące i motywujące. Żeby wiele osób, skłoniło to do refleksji i pracy nad sobą. Sam śledzę kilka osób w internecie lub czytam ich książki, co mnie inspiruje i motywuje. Jednak nie motywują mnie Oni tak, jak motywuje mnie własne życie i ja sam.
I to chcę Wam przekazać. Że najlepsza motywacja, do pracy nad sobą, jest wewnątrz nas.
Wszystkie strony, blogi, filmy i książki, które opisują, jak odnieść sukces i szczęśliwe życie, są z pozycji wygranego. Można przeczytać lub usłyszeć, jak ktoś przeszedł już tę drogę. Opisywane jest to w momencie, gdy już te osoby mają swoje firmy, ludzi od wizerunku, od redagowania i pisania tego, co ludzie chcą usłyszeć. Świetne zdjęcia, miejsca i samochody, mają uwierzytelnić ten sukces.
Dzisiaj, gdy to pisze, jestem taki jak Wy, pracuje od poniedziałku do piątku, mam te same problemy. Wszystko, z czego korzystam, jest ogólnodostępne i dla każdego. Nie możecie powiedzieć, że coś, co robię, Wy nie możecie. Że łatwo mi mówić, bo mam inaczej. Mam tak jak Wy. Niektórzy z Was pewne płaszczyzny życia mają lepiej rozwinięte niż ja, a inne nie.
To mnie wyróżnia, motywuje a nie mam argumentów. Argumentem jestem ja i chęć pokazania Wam, że to nie mnie macie brać za przykład. Że nie macie dążyć do moich osiągnięć. Macie wyznaczać swoje cele, swoje marzenia i je osiągać. Macie poznać swoje potrzeby i uwierzyć w możliwości. Ja w tym samym czasie idę po swoje cele i marzenia. Idziemy po nie razem cokolwiek by to nie było.
Oczywiście, że jednym z wyznaczników sukcesu jest niezależność finansowa i czasowa. Ja też do tego dążę. Tutaj kłania się cierpliwość. Skoro wiele lat, pracowałem na to gdzie znajduje się teraz, to teraz pracuję konsekwentnie, wytrwale i cierpliwie żeby się stąd wydostać.
To tam właśnie zmierzam.
I pytanie do Was, czy Wy też tam zmierzacie ze mną?
To jest droga, która sobie wytyczyłem, czy tam dotrę? Nie mam pojęcia, ale cieszy mnie, że mam cel, mam marzenia i każdego dnia robię coś, co mnie do tego przybliża. To mi daje satysfakcję, zadowolenie z siebie i poczucie, że moje życie jest właściwe. Żyje tak jak chcę.
Prowadzę bloga już dwa miesiące i jest to już moja strefa komfortu, a ja ostatnio lubię ją opuszczać. Coś już zaczyna mnie skłaniać do zmian, jeszcze nie wiem co to będzie. Blog ewoluuje razem ze mną, będzie się zmieniał, bo ja się zmieniam a Wy jesteście tego świadkami. Nie wiem gdzie mnie to zaprowadzi ale pokazuje Wam siebie od momentu zwykłego zjadacza chleba.
Ja mam zamiar osiągnąć sukces, bez względu czy będę miał wsparcie, czy nie.
Czy mam ku temu predyspozycje, czy nie, ja to zrobię! Co będzie trzeba to się nauczę.
Jeden sukces już osiągnąłem, wydostałem się z tego bagna, w którym żyłem. Dlaczego nie miałbym sięgać po następne? Dlaczego mam się zadowolić tylko tym? Chce się spełniać, chcę się rozwijać, chcę żyć i kreować własne życie.
Kto jest ze mną to dziękuję a kto nie, również dziękuję, bo nie żywię do nikogo urazy, każdy ma swoją drogę, swoje przekonania i ja to szanuję.
Pragnę też innego sukcesu, Waszego sukcesu.
Poprawa jakości życia, inspirowana moim blogiem, to również mój sukces. Refleksja zapoczątkowana moimi wpisami także. Być może jest wśród Was ktoś kto już się zainspirował albo dopiero go to czeka. Uwierzył w siebie, w swoje możliwości i osiągnął sukces lub go osiągnie. To mój cel, tego życzę sobie najbardziej.
Być może moja postawa spowoduje, że ktoś z Was dotrze tam, gdzie ja zmierzam wcześniej i to ja będę mógł się zainspirować. Życzę Wam tego z całego serca. Dodam, że nie o bogactwo mi chodzi, moim sukcesem będzie Wasz sukces jakikolwiek on by nie był. To wy decydujecie co nim jest.
Tymczasem jestem cierpliwy, robię swoje i się rozwijam. Obiecałem sobie, że w tym roku przeczytam 12 książek. Dla mnie to dużo, jak do tej pory przeczytałem dwie, tłumaczenie proste, nie mam czasu, ćwiczę, biegam, prowadzę bloga, pracuje. Dziś to zmieniam, znajdę czas, nadrobię to i na koniec roku, powiem sobie zrobiłem to.
To i wiele innych rzeczy, które sobie założyłem.
Na wszystko przyjdzie czas, trzeba być tylko konsekwentnym, wytrwałym i cierpliwym.
Życzę Wam udanej niedzieli.
Dzięki za ten wpis. Dopiero teraz tutaj trafiłem ale chętnie zostaję z Tobą na dłużej. Nałogowa przeszłość a teraz sportowa pasja to coś co nas łączy i już widzę, że to co piszesz do mnie trafia i mam nadzieję, że będzie trafiało. Tak więc jeszcze raz dzięki za wpis. Resztę na pewno nadrobię ale to na spokojnie bo treści i przemyśleń tu dużo i nie ma co się spieszyć co by nie przegapić czegoś cennego. Pozdrawiam i również życzę udanej niedzieli 🙂
Cześć. Bardzo mi miło słyszeć takie słowa. Cieszy mnie fakt że trafia to do Ciebie i wierzę że będzie tak nadal. Świadomość że trafiam do ludzi takich jak Ty mnie umacnia i motywuje do działania. Swoją postawą chce pokazać że warto się rozwijać i wierzyć w swoje możliwości. Pozdrawiam