Jakiś czas temu narodził się w mojej głowie pomysł, aby prowadzić bloga. Było to coś wręcz absurdalnego, niedorzecznego i wręcz niemożliwego. Skąd ten pomysł, skąd te chęci? Nie wiem, ale pomysł pojawił się już dużo wcześniej niż moja przemiana. Zakładał on inny a właściwie inne tematy, bo było ich kilka, jednak wspólny mianownik to była własna strona w internecie. Dużo korzystałem z dobrodziejstwa internetu, śledziłem inspirujące mnie osoby i sam się w tym widziałem.
Nie miałem jednak odwagi, aby to zrealizować. Najbardziej bałem się opinii ludzi, którzy mnie znają. Co powiedzą za plecami? Że będą mieć o czym mówić, z czego się śmiać. Myślałem też w tym wszystkim o własnej rodzinie, żonie i córce. Że to na rodzinie skupi się uwaga, z jakim to palantem muszą żyć. I takie myśli mnie blokowały, to one powodowały, że nigdy nie wyszedłem ze swojej strefy komfortu i nie robiłem tego, na co miałem ochotę.
W międzyczasie moje życie było bardzo burzliwe, zagmatwane i nieokiełznane. Już sam nie wiedziałem, kim jestem i gdzie mnie to życie zaprowadzi. Wiedziałem jedno albo zacznę zmieniać siebie i odzyskam kontrole nad życiem, albo to już koniec. Pierwszym krokiem była decyzja o leczeniu z hazardu. Była to jedna z cięższych decyzji w moim życiu. Musiałem przyznać sam przed sobą, że ten bagaż doświadczeń jest już za ciężki, że najwyższy czas go zrzucić.
Ale to był pikuś. Najgorsze było wziąć na barki świadomość ludzkiego gadania. Ludzie gadali, gadają i będą gadać. Problem polega na tym, jak to przyjmujemy. To właśnie był mój odwieczny problem. Nie potrafiłem nigdy stawiać granic, zawsze martwiłem się, co ludzie powiedzą. Pozwalałem sobie wejść na głowę, jednocześnie rezygnując z własnych zamiarów. Doprowadziło mnie to do problemów psychicznych, które leczyłem co rusz innym nałogiem.
I tak dotarłem do ośrodka leczenia uzależnień, trafiłem pod dobrą a właściwie najlepszą opiekę, jaka była mi potrzebna. Obcy ludzie potrafili okazać mi więcej empatii niż osoby, które uważałem za bliskie. Otworzyłem się przed zupełnie obcymi osobami i czułem ich zrozumienie, a nie współczucie, drwinę, lekceważenie i wyższość. Dużo to dla mnie znaczyło, to pozwoliło uwierzyć mi w siebie.
Piszę o tym dlatego, że dzięki temu zrozumiałem, że obawiałem się oceny ludzi, którzy tak naprawdę mnie nie znają. Ludzi, którzy nie pomogli mi, jak tego potrzebowałem. Ludzi, którzy nie byli przy mnie, jak cierpiałem. Ludzi, którzy nawet się ze mną nie spotykają. Więc dlaczego ja zastanawiam się, jak mnie ocenią, przecież nie mam na to wpływu.
Być może te osoby nie rozumiały mojego problemu, nie potrafiły ze mną porozmawiać albo wręcz czuły moją niechęć. Tak też mogło być, wtedy tego nie rozumiałem. Za dużo oczekiwałem, dlatego zostałem sam. Nie jest mi źle, nie ubolewam nad tym. Kocham moje życie, takie jak jest teraz, takie jakie było, już niech nie wraca.
I nie twierdzę, że te osoby myślą o mnie źle. Chociaż też takie, na pewno są. Nie spotkałem się jeszcze z negatywnym odbiorem, wręcz przeciwnie dostaje słowa wsparcia od obcych osób, ale też od bliskich. Bardzo jest to dla mnie ważne. Czasami proste słowo, gest, czyn wsparcia jest dla mnie czymś bardzo wielkim. Bardzo cenię sobie, gdy kogoś stać na taki gest.
Moja przemiana pozwoliła mi zrozumieć, że nie mam wpływu, na to, co ludzie powiedzą i jakie mają o mnie zdanie. Mogę się starać, a i tak komuś to nie będzie wystarczać, za to innemu, cokolwiek nie zrobię, będzie ze mną po drodze. Tak to już jest. Zrozumienie tego pozwoliło mi w końcu iść naprzód. Prowadzę bloga, bo mam taką potrzebę. Bo to lubię, bo chcę, bo czuję się wtedy spełniony, bo mnie to motywuje, bo mnie to nakręca do życia.
Lubię dostawać od Was wiadomości, lubię czytać Wasze komentarze, lubię widzieć, że coś Wam się podoba, lubię prowadzić fanpage mojego bloga. Po prostu LUBIĘ TO.
Zakładając bloga, nie było myśli o fanpage’u a jednak się pojawił i też go bardzo lubię. Dzięki niemu mam z Wami bliższy kontakt.
Wszystko zaczęło się pięć miesięcy temu. W ten czas uzyskałem ponad 1500 polubień na FB. Mam również statystyki dotyczące aktywności na blogu. Nie są to jakieś powalające dane, ale szczerze przyznam, że nie spodziewałem się, że aż tyle osób będzie tam zaglądać i czytać moje wpisy. Stąd poświęcam temu dzisiejszy wpis, mam taką potrzebę.
W ostatnim czasie w moim życiu dzieje się wiele nie dobrego, wiele przeszkód mam do pokonania niezależących ode mnie. Usiłuję sobie to wszystko poukładać i ustabilizować. Przyjdzie pora, to być może podzielę się tym z Wami jednak bliżej mi do zachowania tego w tajemnicy. Nie żyje sam, otaczają mnie ludzie, a o nich nie chcę pisać, chce zachować ich anonimowość. Szanuje swoją rodzinę i ludzi, którzy mnie otaczają a także ich prywatność. Nie wszystkie sprawy mogę poruszyć, bo godziłoby to w ich prywatność.
W związku z tym wpisy ostatnio nie pojawiają się z dokładnością szwajcarskiego zegarka, jednak mając taką rzeszę fanów, staję na głowię w tym ciężkim dla mnie czasie, aby jednak regularnie napisać coś dla Was. Byłbym hipokrytą, gdybym twierdził, że pisze tylko dla Was i dla Was to tylko robię. Robię to dla siebie, dając Wam cząstkę swojego życia, inspiruję Was, a siebie motywuje do dalszej pracy nad sobą.
Jesteście świadkami, tego, jak się nadal zmieniam, niektórzy zmieniają się razem ze mną, niektórzy się tylko przyglądają, a inni dopiero zaczną się zmieniać. Blog dojrzewa razem ze mną i też będzie się zmieniał. Jeszcze mam wiele do opowiedzenia, ale w któryś momencie zacznę patrzeć w przód, a nie opowiadać jak było. Wszystko w swoim czasie. Cierpliwość to ta cecha, którą staram się doskonalić, kiedyś pięta achillesowa a dziś mocna strona.
Co mnie różni od innych tego typów blogów, to to, że jestem szczery. Jestem taki ja Wy, normalny. Nie zarabiam milionów, nie wypoczywam pod palmami, mam kredyty do spłacenia itd. Ale cieszę się, że żyję, że mogę się rozwijać, że mogę się uczyć nowych rzeczy i doskonalić to, co zacząłem. A jeśli ja mogę robić to wszystko pomiędzy pracą a obowiązkami rodzinnymi to i Ty też to możesz.
Wielu z Was ma pewnie jakiś dar, talent, coś umiecie robić, to już macie więcej ode mnie. Ja się wszystkiego muszę uczyć. I uczę się nadal, uczę się jak rozwijać swojego bloga i krok po kroku, idę tam, gdzie chcę być.
A gdzie chcę być? Opowiem Wam, jak tam dotrę.
Zachęcam do obserwowania mojej drogi, ale jeszcze bardziej zachęcam do wyruszenia razem ze mną. Miło by było otrzymać wiadomość, że moja prosta szczera historia pomogła uwierzyć komuś w siebie i osiągnąć sukces, jaki by on nie był.
Wierzę, że tak będzie i nie jedną taka wiadomość w przyszłości otrzymam.
W każdym razie ja Wiem Dokąd Zmierzam.
Dziękuję Wam za wiadomości, komentarze, polubienia, za słowa konstruktywnej krytyki i za słowa wsparcia. Dla wielu osób jest to płytkie, ale ja mam to w dupie, dla mnie to jest ważne. Bo za każdym laikiem, wiadomością, komentarzem jest człowiek- i jestem za to wdzięczny.
Dziękuję Wam przyjaciele.
P.S.
Spotykam się z pytaniami, więc jeśli macie pytania nie krępujcie się i zadawajcie je, odpowiem jak tylko to możliwe, albo poświęcę temu jakiś wpis. Ja też pytam, kto pyta nie błądzi.