Każdy z nas, ma miejsca, w których czuje się najlepiej, przysłowiowo „Jak ryba w wodzie“. Dla mnie jest to las, woda, góry, morze, jednym słowem przyroda. W jej obecności znajduje ukojenie i spokój. Jest to trochę ironia losu, gdyż to ze strony natury, spotyka mnie najwięcej „cierpienia”
Ale od początku.
Już jako dziecko, lubiłem spędzać czas poza domem. Jednak w latach, gdy byłem dzieciakiem, nie było tylu programów w tv, konsol, komputerów itd. więc nie wiem, jakby to było dzisiaj. Już się tego nie dowiem. Czy te czasy były lepsze? Na pewno inne, ale nie uważam, aby rozwój świata, był czymś złym.
Gdy już dorosłem, na lata zapomniałem o takim dobrodziejstwie, jakim jest obcowanie z przyrodą. Mój świat się kręcił wokół pracy, elektroniki, uzależnień i niezbyt zdrowego trybu życia. Miejsce, w którym czułem się najlepiej i na lata był moim domem, był stadion.
Żyłem od meczu do meczu. To od rangi spotkania zależało na jak długo przed nim, żyję tym wydarzeniem. Jeśli mecz przed tv, to w obecności znajomych przy zastawionym stole, w szczególności w alkohol. Całkiem inna historia, gdy mecz na stadionie. To dopiero impreza.
Do dzisiaj się zastanawiam, co było ważniejsze, mecz czy ta cała otoczka?
Święcie byłem przekonany, że to kocham, że to właśnie możliwość wykrzyczenia swoich frustracji, na stadionie, jest dla mnie zbawienna. Że jestem człowiekiem z pasją, że obecność piłki, w moim życiu robi ze mnie kogoś wyjątkowego.
Nic bardziej mylnego, ta pasja mnie zżerała. W niczym mi nie pomagała, a wręcz przeciwnie, przeszkadzała. Jestem typem człowieka, który mocno się angażował emocjonalnie. Całe życie podporządkowałem kibicowaniu. To była miłość nieodwzajemniana, nieszczęśliwa i złudna.
Widać do niczego mi nie potrzebna, skoro dzisiaj mi jej nie brakuje. Mój weekend, już nie jest uzależniony od terminarza, a humor od tego, czy Panom Piłkarzom się chciało. Jestem wolny od tego.
Jeśli ktoś potrafi, być kibicem i nie angażować się emocjonalnie, to jest szczęściarzem i ja mu gratuluje. Aczkolwiek piłki nożnej jest tak dużo, że mi na nią, po prostu szkoda czasu. Ileż to można zrobić, pożytecznych rzeczy, w trakcie jednego spotkania. A całego sezonu…
Wymyśliłem sobie takie zdanie „Nie oglądam ludzi spełniających swoje marzenia za moje pieniądze, wole za nie spełniać swoje“.
Dlaczego tyle o piłce, ano dlatego, że zajmowała dużą część mojego życia. Gdy miłość do niej, umarła śmiercią naturalną, pojawiło się mnóstwo czasu, na inne fajne rzeczy.
I żebyśmy się zrozumieli, nie mówię, że nigdy do oglądania meczów i kibicowania nie wrócę. Mówię, że na tym etapie życia, jest nam nie po drodze. A co będzie, czas pokaże.
Miejsce piłki i uzależnień zajął sport, zdrowy tryb życia i obcowanie z przyrodą. A wszystko zaczęło się w Puszczy Zielonce, którą tak bardzo dziś kocham.
Wspomniałem we wpisie https://wiemkimjestem.pl/4-moj-najlepszy-przyjaciel-pies/ że pies zmobilizował mnie do wyjścia z domu. Do długich spacerów, pełnych myśli i refleksji. I to prawda, ale nie dodałem wtedy, że zakochałem się w takim spędzaniu czasu. Już wtedy pisząc tamten tekst, byłem pełny miłości, do otaczającej mnie przyrody.
To podczas jesiennych spacerów, moje myśli narodziły się na nowo, to właśnie w Puszczy Zielonce zapadały w mojej głowie, najważniejsze procesy ostatnich dwóch lat. Kiedy sam z psem spacerowałem i rozmyślałem, nad chęcią skończenia ze sobą, właśnie natura namówiła mnie, na danie sobie szansy. Dotleniona głowa, brak zasięgu w telefonie, zapach i odgłosy, rozbudziły moją ponowną, ciekawość świata.
Chociaż jeździłem tam już wiele lat wcześniej, nie dostrzegałem tego piękna. Zabierałem ze sobą telewizor, pełny ekwipunek i oddawałem się swoim uzależnieniom, nie wynurzając nosa, poza swoją strefę komfortu. Pies wyciągnął mnie w głąb Puszczy, a tam już działy się cuda.
Dzisiaj telewizora brak a antena zarasta, co pokazuje moją przemianę. Z domu zabieram internet mobilny, aby móc się z Wami podzielić, otaczającym mnie pięknem przyrody i napisać tekst na bloga. Nie zawsze się to udaje. Różnie z tym internetem bywa, raz jest raz go nima:)
Lubię to połączenie, dzika przyroda i cały świat w telefonie. Wbrew pozorom można to pogodzić, jak zwykle najważniejszy balans, we wszystkim, co robimy. Mam pomysł, na pewien wpis na ten temat, ale to innym razem.
Odkryłem, że życie, to nie tylko karmienie się wiadomościami ze świata piłki, polityki, celebrytów itd. Można sobie świetnie radzić bez tego i nie żebym popadał w jakąś skrajność. Mając internet, wiem co się dzieje na świecie i w naszym kraju. Jednak korzystając z internetu, sam decyduje, co oglądam i co czytam.
Prowadząc bloga i jego FB mam kontakt z ludźmi, podobnie myślącymi. Ludźmi pozytywnie nastawionymi do świata i otaczającej ich rzeczywistości. Ludźmi, którzy chcą zmian i dostrzegają żę trzeba zacząć od siebie. Szczęście jest w nas a ci, którzy myślą inaczej, cóż może kiedyś zrozumieją.
Wracając do Puszczy.
Jakie ma znaczenie dla mnie obcowanie z przyrodą. Uważam, że kolosalne, to całkiem odmienne klimaty, od tych które można spotkać na stadionie. Ze stadionu wracałem w dwóch odmiennych stanach (pomijając stan upojenia alkoholowego) euforia lub wkurwienie. Czy to dobre? Dla mnie nie było.
Miało to przełożenie na życie codzienne, wciąż szukałem skrajnych emocji. Góra albo dół, wiadomo, że jest to też przypadłość uzależnienia. Jednak wiele osób tak żyje i nie zdaje sobie z tego sprawy. Czekanie na weekend, aby się odstresować? A cóż jest tym stresem, być może właśnie ten cały tydzień czekania.
A życie jest tu i teraz, a nie w weekend. Weekendy są bardzo fajne, też je lubię i również na nie czekam, jednak w tygodniu żyję, a nie wegetuje, aby w weekend się odstresować.
Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że obcowanie z przyrodą ma same zalety i żadnych wad. No może poza jedną…
Jeśli jesteś ulubionym przysmakiem komarów, much końskich, pszczół, os itp. To właśnie jest to ta jedna wada, przynosząca cierpienie, o którym wspomniałem na początku. Do tego wszelkiego rodzaju robaki, pająki, ćmy, pajęczyny i co jeszcze można sobie odrażającego wyobrazić spotkasz w lesie. Jeśli można by coś zmienić w tym rodzaju aktywności to ja napewno zmieniłbym własnie to. Pozbyłbym się całego tego robactwa…
Zawsze miałem z tym problem, nie lubię tego robactwa, brzydzę się albo boję. Nie wiem jak to nazwać, do tego jestem uczulony na ugryzienia i reaguje dużymi odczynami. Mój wróg nr 1 to mucha końska potrafi jednym użądleniem, unieruchomić mnie do tygodnia w fotelu.
Jeśli cierpisz na to, co ja i jest to powód, dla którego rezygnujesz z tego rodzaju spędzania czasu, to mogę powiedzieć tylko jedno. Nie warto rezygnować, zalet jest tak wiele, że nawet taka osoba, jak ja, przyzwyczaiła się do ciągłych pajęczyn we włosach i na twarzy. Chodzących po mnie pająkach, atakujących nietoperzy. Gryzących komarów i much końskich. Mulistego dna w jeziorze i os w jedzeniu.
To teraz moje problemy. Kocham je.
I wiecie co? Być może dzięki temu robactwu, dobrodziejstwo natury, jest takie dla nas zbawienne. Wyobrażam sobie, gdyby te całe robactwo zniknęło, a dno w jeziorze byłoby jak na basenie. To lasy, nie różniły pewnie by się, od najbardziej zatłoczonych galerii, jakie znamy.
A tak, są dla koneserów, takich jak ja i być może jak TY jesteś lub się staniesz.
A więc cofam swoje zdanie, w lesie nie zmieniłbym NIC.
Dla osoby takiej jak ja, z problemami natury psychicznej, las jest zbawienny. To w lesie można zaznać spokoju, uporządkować myśli, poukładać w głowie i jak to wielu nazywa odstresować się. Przyroda jest dobra na wszystko, spacer lub bieganie leśnymi ścieżkami uwalnia wielkie pokłady endorfin. A to skutkuje pozytywnym nastawieniem do świata, zamienia problemy w wyzwania i daje ogromną satysfakcję.
Z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu to musisz zacząc od spacerów. Może się to wydawać dziwne, ale tak jest. Jakakolwiek zmiana zaczyna się w głowie, a żeby głowa pracowała dobrze musi być dotleniona. A więc siedząc w domu nic nie wymyślisz i nic nie zmienisz, taka prawda.
Jeśli nie stać Cię na ruszenie dupy do parku, lasu i pospacerowaniu godzinkę dziennie to na co liczysz?
Że przestaniesz pić, grać, ćpać, obżerać się, że zaczniesz mieć pasję, że będziesz lepszy dla rodziny, że mniej będziesz pracował, więcej będziesz miał cierpliwości, zaczniesz czytać książki, będziesz się uczył języków albo zaczniesz oszczędzać kasę. Albo co tam jeszcze chciałbyś zmienić, naprawdę na to liczysz, że się uda. Że to zrobisz?
Skoro nie stać Cię na tak prosta prozaiczną rzecz, jak spacer to nie osiągniesz nic, bo to wszystko, co wymieniłem jest o wiele trudniejsze niż ten głupi spacer.
A jeśli się zastanawiasz co ma niby dać Ci spacer, to się nie zastanawiaj tylko zapierdalaj do parku albo lasu i sprawdź.
I to ma być spacer samemu, bez piwka, bez jointa, bez ludzi wokoło, może być z psem. Uporządkuj myśli, zmęcz się, poczuj tę satysfakcję, że to zrobiłeś. Dotleń mózg i przy kolejnym spacerze to on już sam Cię pokieruje czy chcesz biegać, może zdrowo się odżywiać, zmienić pracę, śpiewać, tańczyć, pisać. Mózg jest kreatywny, uruchom go w końcu, prostym spacerem.
Posłuchaj ptaków, szumu wody, jeśli jesteś w lesie może spotkasz jakieś zwierzę to też przyjemne doznanie. Ty w ich otoczeniu, a co jeśli pada deszcz? Tym bardziej idź, zmoknij, doświadcz tego, jakie to przyjemne jak pada a Ty nie uciekasz, przecież to tylko woda. Wrócisz do domu to się przebierzesz wytrzesz, zrobisz ciepłą herbatę i poczujesz tę satysfakcję.
Uwierz mi, przyroda potrafi zdziałać cuda.
Mnie to odmieniło, gdyby nie obowiązki to zamieszkałbym już w Puszczy, ale nie można mieć wszystkiego. Można to połączyć w tygodniu miasto, parki, tłoczne ulice a w weekend lasy, jeziora. Można cenić sobie życie w mieście nie wykluczając miłości do przyrody.
Jestem tego przykładem.
Puszcza Zielonka jest mi bardzo bliska, uwielbiam tu spędzać każdą wolna chwilę. Nie sądziłem, że tak się zakocham w przyrodzie, znając moje podejście, do wspomnianych problemów z robactwem. Wywarło to duży wpływ na mnie na moją osobowość i na to, kim teraz jestem.
Moje uzależnienia i nieprzynoszące mi nic pasje zamieniłem na życie w zgodzie z natura. Czuje się tu wspaniale i to tutaj odnalazłem swój azyl. To tu chce bywać a w przyszłości zamieszkać.
A więc korzystajcie z przyrody, czerpcie z niej inspirację do życia, szukajcie w niej motywacji i doświadczacie spełnienia marzeń związanych z życiem w zgodzie z własnym sumieniem.
A to wszystko możecie zapoczątkować prostym spacerem, nie jesteście ciekawi gdzie Was to zaprowadzi?
Jest niedziela godzina 13:09, gdy kończę to pisać, jeśli moje nogi pogryzione mi na to pozwolą to ja idę w las. Szukać spokoju, przyglądać się żyjącym w nim zwierzętom i słuchać odgłosów lasu. Być może spełni się moje marzenie i spotkam na swojej drodze wilka???
Kończę i mam mały niedosyt, bo mógłbym o Puszczy Zielonce opowiadać w nieskończoność, a ile mam przygód i zdjęć do opowiedzenia i pokazania to głowa boli.
Życzę Wam też takich wrażeń, wspomnień, fotek i satysfakcji z życia.
P.S. Proszę Was, nie zaśmiecajcie lasów i zwracajcie uwagę, gdy to widzicie. W lesie jesteśmy gośćmi, uszanujcie to.
Dobrej Niedzieli:)
Świetny artykuł, dzięki za info. Temat ciekawy i świetnie pozwalający rozwijać wyobraźnie.